[PERSPEKTYWA LYSANDRA]
Po wczorajszej rozmowie z Kastielem nabrałem większej chęci, by dzisiaj pójść do szkoły. Musiałem pogadać, wiadomo z kim, musiałem ją przeprosić. Miałem to zrobić na imprezie, ale.. no właśnie.. ale co?
Skończyłem jeść śniadanie i udałem się w kierunku wyjścia. Leo wyszedł już jakieś 10 minut temu, więc musiałem jeszcze zamknąć drzwi. Zgarnąłem torbę z sąsiedniego krzesła oraz klucze z komody obok wejścia do przedpokoju. Zarzuciłem płaszcz na ramiona, założyłem kozaki przy pomocy łyżki do butów i wyszedłem wcześniej zamykając drzwi na klucz. Ruszyłem w kierunku szkoły szybkim krokiem chcąc spotkać ją jak najszybciej.
Tuż przy wejściu do różowego budynku straciłem równowagę i omal nie upadając, szybko ja odzyskałem i ruszyłem dalej. Pchnąłem wielkie drzwi jednocześnie mijając się z innymi uczniami. Od razu po wejściu poczułem gorąc. Pracownicy musieli podkręcić ogrzewanie. I to dosyć ostro. Nastolatkowie których mijałem mieli zarzucone na siebie coś cienkiego lub po prostu chodzili w krótkim rękawku. Podszedłem do swojej szafki na końcu korytarza. Musiałem odwiesić płaszcz, nie dam rady wytrzymać w tym upale. Jedna ręka była kurczowo zaciśnięta na pasku od torby, za to drugą złapałem za pomarańczową kłódkę. Usiłowałem się w nią wpatrywać, by móc przypomnieć sobie cyferki które pozwoliłyby mi w otworzeniu metalowej, zardzewiałej szafki.
- 2651 - usłyszałem za swoimi plecami. Wykręciłem odpowiednie cyfry, a po chwili usłyszałem zgrzyt otwierających się drzwiczek. Odwiesiłem płaszcz na wieszak. Zostałem w koszuli wciągniętej w spodnie.
- A może by tak "dziękuję Kastiel, to wspaniałe mieć takiego przyjaciela, który jest zawsze na miejscu, i potrafi pomóc"? - powiedział to przybierając dziewczęcy głosik dziwnie gestykulując. On również zdjął swoją skórzaną kurtkę, tym samym zostając w samym krótkim rękawie.
- Daruj sobie. - powiedziałem spokojnie zatrzaskując za sobą drzwiczki. - Widziałeś może Harugoran?
- Umm.. nie. - powiedział patrząc się w głąb korytarza.
- Okej, chodźmy już. - zaproponowałem kiwając głową w kierunku pokoju, w którym mieliśmy mieć teraz lekcje. Jako potwierdzenie przytaknął głową i więcej się nie odzywając ruszyliśmy ramię w ramię w kierunku sali fizycznej. Przekroczyliśmy próg klasy i usiedliśmy w przedostatniej ławce pod oknem. W sali było już parę osób. Rozpakowaliśmy się na ławce, a chwilę później usłyszaliśmy dzwonek na lekcje.
""""
Minęło 10, a nawet 20 minut, a jej nadal nie ma. Przeciągle westchnąłem i podparłem głowę na dłoni. Skierowałem głowę w lewą stronę i patrząc na szkolną bramę zamyśliłem się. Kastiel wiedział coś, czego ja nie koniecznie. I nie mówię tutaj o wiedzy ogólnej. Możliwe, że jest to coś związanego z Harcią, ale jednocześnie może być też związane z czymkolwiek innym. Nie jestem pewien czy wypytywanie go o to będzie najlepszym pomysłem. Ale rozumując nawet tym tokiem myślenia, który wcześniej obrałem.. może chodzić o Harcię.. tak już to mówiłem. Może to coś ma wspólnego tylko z nimi, a może z nami wszystkimi, w sensie.. myślę tutaj o wszystkich imprezowiczach. No nie wiem czy chodzi akurat o ostatnie wydarzenia. Przecież minęły już dwa miesiące odkąd Harugoran dołączyła do naszej szkoły. W sumie, szybko zleciał ten czas.. Ale wracając do tematu.. Pamiętam chwile kiedy DJ kazał wyjść gospodyni imprezy na środek, by zatańczyła z kimś jakiś wolniejszy taniec.. ale jej nie było. Nic z tym nie zrobiłem, no bo to chyba normalne, ze mogła wyjść do toalety albo coś. Po jakimś czasie jednak zacząłem jej szukać, bo przypomniałem sobie o głównym powodzie dlaczego tutaj jestem, chciałem z nią porozmawiać po tym moim "występie". Strasznie długo wymyślałem co zrobić, bo miałem w sumie mało czasu. Dowiedziałem się o imprezie, na profilu Kastiela, pomyślałem, że to jedyna okazja, by cokolwiek zrobić do przodu. Wiem już, że nie mogę już się tak dłużej zachowywać, zwłaszcza, że to nie było pierwszy raz. Po prostu muszę przestać być takim.. zazdrośnikiem? Mam różne na to sposoby, przecież całe życie byłem spokojnym człowiekiem, nie mogę niszczyć sobie całego tego starania przez parę wydarzeń. No, ale odbiegłem od tematu.. Wracając..
Kiedy miałem zacząć znów na tym rozmyślać stało się coś niespodziewanego! Zadzwonił dzwonek! Spojrzałem na zieloną tablicę. Była cała w notatkach. Spisałem tylko zadanie domowe, a resztę spiszę od Kastiela. o ile coś w ogóle przepisał.. Większość osób już wyszła, ale były również osoby, które nadal przepisywały notatki z lekcji, i osoby pakujące książki używane na lekcji. Wstałem przesuwając krzesło do tyłu co spowodowało, że wydało dosyć charakterystyczny dźwięk powszechnie znany wśród krzeseł. Spakowałem książki do czarnej torby i zakładając ją na ramię najzwyczajniej w świecie wyszedłem z sali.
- Lysander! Zaczekaj! - odwróciłem się na dźwięk swojego imienia, stając na środku korytarza. Za sobą ujrzałem czarnowłosą dziewczynę. Nie można jej pomylić z kimkolwiek innym. Olivia. Kiedy zaczęła się do mnie zbliżać coraz szybciej, ja na przekór oddalałem się.
- Wiem, że mnie widziałeś! - dogoniła mnie na końcu korytarza obok wejścia do szkoły. Błyskawicznie pociągnęła mnie za ramię, bym na nią spojrzał.
- Co?! - warknąłem. Jak już zapewne wiadomo, nie cierpię jej, nie bez powodu!
- Co jest z Harugoran? - puściła moje ramię i zaczęła uważnie lustrować każdy mój ruch.
- Skąd mam wiedzieć to akurat ja?! Równie dobrze mogłaś zapytać o to Nataniela czy kogokolwiek innego! Ja nie posiadam w żadnym stopniu więcej informacji na ten temat niż ktokolwiek inny! - naprawdę nie mam dzisiaj nastroju na pogawędki z byłą przyjaciółką.
- Podobno jest twoją "dziewczyną". - ostatni wyraz powiedziała z dodatkową gestykulacją w postaci gestu złożonego z dwóch par palców poruszających się w górę i w dół. (To cudzysłów, dla nie kumatych.)
- Podobno. - uciąłem temat "słodko" się uśmiechając i przymykając oczy. Zawróciłem w tak szybkim tempie, że o mało torba mi nie spadła z ramienia.
To prawda, że pod wpływem złości wykrzyczałem Olivii coś o tym, że Harcia jest moją dziewczyną czy coś, ale to było dawno. Poza tym chyba nikt nie ma już mi tego chyba za złe, prawda? Zrozumiałem, przeprosiłem, temat ucięty.
""""
Lekcje skończone, Harugoran nie było na ani jednej. Rozumiem, że po wczoraj faktycznie może nie czuć się na siłach, ale coś mi w tym wszystkim nie gra. I to grubo. Tak jak już wcześniej mówiłem, Kastiela nie zapytam. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie udanie się prosto do domu dziewczyny. Poszedłem w kierunku swojej szafki. Tak, dobrze rozumujecie.. na końcu korytarza. Po wpisaniu wcześniej wspomnianego kodu z szafki wypadła mała karteczka. "Musimy się spotkać po lekcjach. Dzisiaj w barze trzy przecznice dalej." Pismo było dosyć staranne, więc nie mógł być to Kastiel. ..Poza nim nie widzę osoby, która mogłaby chcieć się ze mną spotkać..
- Kto to może być? - wyszeptałem do siebie. Zmarszczyłem brwi i nadal przyglądając się uważnie karteczce wolną ręką podrapałem się po głowie. Włożyłem kawałek papieru do przedniej kieszeni spodni. Zamknąłem szafkę i zacząłem rozglądać się po korytarzu, jakby sprawdzając czy ktoś mnie nie obserwuje. Był to głupi odruch, tak jakbym udawał, że znajduję się w jakimś tanim serialu dla nastolatków. Nie było na korytarzu nikogo. Nawet sprzątaczki. Coś mi mówiło, że ta wiadomość to zły znak, ale pokusa zwana ciekawością była bardziej pociągająca. Postanowiłem udać się na wyznaczone spotkanie.
""""
Wszedłem do ciemnego, wyludnionego miejsca. Cóż, bar jest miejscem do bawienia się, a o tak wczesnej godzinie to normalne, że nikogo nie będzie. Jedyne osoby to jacyś chłopcy siedzący w rogu sali i jakaś dziewczyna siedząca przy barze, tyłem do wejścia czyli również do mnie. Była szansa pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Postanowiłem podejść najpierw do tego kto jest bliżej, czyli do dziewczyny. Podszedłem do niej od tyłu i już chciałem zacząć konwersacje, ale mnie ubiegła. Dziwne było to, że wiedziała, że za nią jestem, nawet bardzo.
- Siadaj. - powiedziała jak gdyby nigdy nic. Ten głos kogoś mi przypominał, ale nie do końca wiedziałem kto to. Ba, nawet się nie domyślałem.
- Czyli to ty jesteś tą osobą z którą się tu umówiłem? - chciałem się upewnić.
- No, a niby kto? - powiedziała szorstko. Postanowiłem zostawić to bez odpowiedzi i usiadłem na krześle obok dziewczyny po lewej. Chciałem ujrzeć jej twarz z boku, ale była tak pochylona do przodu, że włosy przysłaniały całą jej głowę.
- A więc chcesz się dowiedzieć co ukrywają przed tobą znajomi? Co mogło się takiego wydarzyć, że nie chcą ci o tym powiedzieć? Co musiało się stać tak bardzo ważnego, czy też poruszającego w jej życiu, że nie nie masz szans usłyszeć od nich odpowiedzi na ten temat? -zadała serię pytań, a mnie zatkało. Skąd ona mogła wiedzieć to wszystko? Gdyby była kimś z bliższych znajomych Kastiela lub Harugoran, zauważyłbym to, prawda?
- Zależy kto mówi. Nie za bardzo cię pamiętam, więc nie wiem czy mogę ci ufać. - powiedziałem z kamienną twarzą. Wszelkie środki ostrożności, co nie?
- Nie pamiętasz mnie? - zaśmiała się pod nosem. - Nie pamiętasz kurwa mnie?! - Tym razem uderzyła otwartą dłonią w blat stołu. Nie wiem czy naprawdę wpadła w tą pokazową furię, czy może naprawdę ją to uraziło. Ale tak czy siak miałem to póki co gdzieś. Jedyne co mnie teraz ciekawiło to jej tożsamość.
- Nie za bardzo.. - powiedziałem ostrożnie.
- Nie pamiętasz tej, której zniszczyłeś reputację?! Zniszczyłeś karierę?! Zniszczyłeś szczęśliwy związek?! I KURWA CAŁE ŻYCIE?! - wrzasnęła na cały głos, co przyciągnęło uwagę chłopaków siedzących w rogu sali. Chyba powoli zaczynam się domyślać..
- A to wszystko przy pomocy tej twojej całej Sucrette?! I jakiegoś nędznego gospodarzyka oraz jebanej zakupoholiczki?! Oraz twojego braciszka! - ostatnie zdanie powiedziała z udawaną słodkością, cała reszta to był po prostu jeden, wielki potok słów. W końcu dziewczyna nie wytrzymała i tak mocno uderzyła pięścią w blat, że aż się cały zatrząsł. Przy tym ruchu jej włosy odchyliły się do tyłu pokazując całą jej twarz.
- DEBRA?!
Skończyłem jeść śniadanie i udałem się w kierunku wyjścia. Leo wyszedł już jakieś 10 minut temu, więc musiałem jeszcze zamknąć drzwi. Zgarnąłem torbę z sąsiedniego krzesła oraz klucze z komody obok wejścia do przedpokoju. Zarzuciłem płaszcz na ramiona, założyłem kozaki przy pomocy łyżki do butów i wyszedłem wcześniej zamykając drzwi na klucz. Ruszyłem w kierunku szkoły szybkim krokiem chcąc spotkać ją jak najszybciej.
Tuż przy wejściu do różowego budynku straciłem równowagę i omal nie upadając, szybko ja odzyskałem i ruszyłem dalej. Pchnąłem wielkie drzwi jednocześnie mijając się z innymi uczniami. Od razu po wejściu poczułem gorąc. Pracownicy musieli podkręcić ogrzewanie. I to dosyć ostro. Nastolatkowie których mijałem mieli zarzucone na siebie coś cienkiego lub po prostu chodzili w krótkim rękawku. Podszedłem do swojej szafki na końcu korytarza. Musiałem odwiesić płaszcz, nie dam rady wytrzymać w tym upale. Jedna ręka była kurczowo zaciśnięta na pasku od torby, za to drugą złapałem za pomarańczową kłódkę. Usiłowałem się w nią wpatrywać, by móc przypomnieć sobie cyferki które pozwoliłyby mi w otworzeniu metalowej, zardzewiałej szafki.
- 2651 - usłyszałem za swoimi plecami. Wykręciłem odpowiednie cyfry, a po chwili usłyszałem zgrzyt otwierających się drzwiczek. Odwiesiłem płaszcz na wieszak. Zostałem w koszuli wciągniętej w spodnie.
- A może by tak "dziękuję Kastiel, to wspaniałe mieć takiego przyjaciela, który jest zawsze na miejscu, i potrafi pomóc"? - powiedział to przybierając dziewczęcy głosik dziwnie gestykulując. On również zdjął swoją skórzaną kurtkę, tym samym zostając w samym krótkim rękawie.
- Daruj sobie. - powiedziałem spokojnie zatrzaskując za sobą drzwiczki. - Widziałeś może Harugoran?
- Umm.. nie. - powiedział patrząc się w głąb korytarza.
- Okej, chodźmy już. - zaproponowałem kiwając głową w kierunku pokoju, w którym mieliśmy mieć teraz lekcje. Jako potwierdzenie przytaknął głową i więcej się nie odzywając ruszyliśmy ramię w ramię w kierunku sali fizycznej. Przekroczyliśmy próg klasy i usiedliśmy w przedostatniej ławce pod oknem. W sali było już parę osób. Rozpakowaliśmy się na ławce, a chwilę później usłyszaliśmy dzwonek na lekcje.
""""
Minęło 10, a nawet 20 minut, a jej nadal nie ma. Przeciągle westchnąłem i podparłem głowę na dłoni. Skierowałem głowę w lewą stronę i patrząc na szkolną bramę zamyśliłem się. Kastiel wiedział coś, czego ja nie koniecznie. I nie mówię tutaj o wiedzy ogólnej. Możliwe, że jest to coś związanego z Harcią, ale jednocześnie może być też związane z czymkolwiek innym. Nie jestem pewien czy wypytywanie go o to będzie najlepszym pomysłem. Ale rozumując nawet tym tokiem myślenia, który wcześniej obrałem.. może chodzić o Harcię.. tak już to mówiłem. Może to coś ma wspólnego tylko z nimi, a może z nami wszystkimi, w sensie.. myślę tutaj o wszystkich imprezowiczach. No nie wiem czy chodzi akurat o ostatnie wydarzenia. Przecież minęły już dwa miesiące odkąd Harugoran dołączyła do naszej szkoły. W sumie, szybko zleciał ten czas.. Ale wracając do tematu.. Pamiętam chwile kiedy DJ kazał wyjść gospodyni imprezy na środek, by zatańczyła z kimś jakiś wolniejszy taniec.. ale jej nie było. Nic z tym nie zrobiłem, no bo to chyba normalne, ze mogła wyjść do toalety albo coś. Po jakimś czasie jednak zacząłem jej szukać, bo przypomniałem sobie o głównym powodzie dlaczego tutaj jestem, chciałem z nią porozmawiać po tym moim "występie". Strasznie długo wymyślałem co zrobić, bo miałem w sumie mało czasu. Dowiedziałem się o imprezie, na profilu Kastiela, pomyślałem, że to jedyna okazja, by cokolwiek zrobić do przodu. Wiem już, że nie mogę już się tak dłużej zachowywać, zwłaszcza, że to nie było pierwszy raz. Po prostu muszę przestać być takim.. zazdrośnikiem? Mam różne na to sposoby, przecież całe życie byłem spokojnym człowiekiem, nie mogę niszczyć sobie całego tego starania przez parę wydarzeń. No, ale odbiegłem od tematu.. Wracając..
Kiedy miałem zacząć znów na tym rozmyślać stało się coś niespodziewanego! Zadzwonił dzwonek! Spojrzałem na zieloną tablicę. Była cała w notatkach. Spisałem tylko zadanie domowe, a resztę spiszę od Kastiela. o ile coś w ogóle przepisał.. Większość osób już wyszła, ale były również osoby, które nadal przepisywały notatki z lekcji, i osoby pakujące książki używane na lekcji. Wstałem przesuwając krzesło do tyłu co spowodowało, że wydało dosyć charakterystyczny dźwięk powszechnie znany wśród krzeseł. Spakowałem książki do czarnej torby i zakładając ją na ramię najzwyczajniej w świecie wyszedłem z sali.
- Lysander! Zaczekaj! - odwróciłem się na dźwięk swojego imienia, stając na środku korytarza. Za sobą ujrzałem czarnowłosą dziewczynę. Nie można jej pomylić z kimkolwiek innym. Olivia. Kiedy zaczęła się do mnie zbliżać coraz szybciej, ja na przekór oddalałem się.
- Wiem, że mnie widziałeś! - dogoniła mnie na końcu korytarza obok wejścia do szkoły. Błyskawicznie pociągnęła mnie za ramię, bym na nią spojrzał.
- Co?! - warknąłem. Jak już zapewne wiadomo, nie cierpię jej, nie bez powodu!
- Co jest z Harugoran? - puściła moje ramię i zaczęła uważnie lustrować każdy mój ruch.
- Skąd mam wiedzieć to akurat ja?! Równie dobrze mogłaś zapytać o to Nataniela czy kogokolwiek innego! Ja nie posiadam w żadnym stopniu więcej informacji na ten temat niż ktokolwiek inny! - naprawdę nie mam dzisiaj nastroju na pogawędki z byłą przyjaciółką.
- Podobno jest twoją "dziewczyną". - ostatni wyraz powiedziała z dodatkową gestykulacją w postaci gestu złożonego z dwóch par palców poruszających się w górę i w dół. (To cudzysłów, dla nie kumatych.)
- Podobno. - uciąłem temat "słodko" się uśmiechając i przymykając oczy. Zawróciłem w tak szybkim tempie, że o mało torba mi nie spadła z ramienia.
To prawda, że pod wpływem złości wykrzyczałem Olivii coś o tym, że Harcia jest moją dziewczyną czy coś, ale to było dawno. Poza tym chyba nikt nie ma już mi tego chyba za złe, prawda? Zrozumiałem, przeprosiłem, temat ucięty.
""""
Lekcje skończone, Harugoran nie było na ani jednej. Rozumiem, że po wczoraj faktycznie może nie czuć się na siłach, ale coś mi w tym wszystkim nie gra. I to grubo. Tak jak już wcześniej mówiłem, Kastiela nie zapytam. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie udanie się prosto do domu dziewczyny. Poszedłem w kierunku swojej szafki. Tak, dobrze rozumujecie.. na końcu korytarza. Po wpisaniu wcześniej wspomnianego kodu z szafki wypadła mała karteczka. "Musimy się spotkać po lekcjach. Dzisiaj w barze trzy przecznice dalej." Pismo było dosyć staranne, więc nie mógł być to Kastiel. ..Poza nim nie widzę osoby, która mogłaby chcieć się ze mną spotkać..
- Kto to może być? - wyszeptałem do siebie. Zmarszczyłem brwi i nadal przyglądając się uważnie karteczce wolną ręką podrapałem się po głowie. Włożyłem kawałek papieru do przedniej kieszeni spodni. Zamknąłem szafkę i zacząłem rozglądać się po korytarzu, jakby sprawdzając czy ktoś mnie nie obserwuje. Był to głupi odruch, tak jakbym udawał, że znajduję się w jakimś tanim serialu dla nastolatków. Nie było na korytarzu nikogo. Nawet sprzątaczki. Coś mi mówiło, że ta wiadomość to zły znak, ale pokusa zwana ciekawością była bardziej pociągająca. Postanowiłem udać się na wyznaczone spotkanie.
""""
Wszedłem do ciemnego, wyludnionego miejsca. Cóż, bar jest miejscem do bawienia się, a o tak wczesnej godzinie to normalne, że nikogo nie będzie. Jedyne osoby to jacyś chłopcy siedzący w rogu sali i jakaś dziewczyna siedząca przy barze, tyłem do wejścia czyli również do mnie. Była szansa pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Postanowiłem podejść najpierw do tego kto jest bliżej, czyli do dziewczyny. Podszedłem do niej od tyłu i już chciałem zacząć konwersacje, ale mnie ubiegła. Dziwne było to, że wiedziała, że za nią jestem, nawet bardzo.
- Siadaj. - powiedziała jak gdyby nigdy nic. Ten głos kogoś mi przypominał, ale nie do końca wiedziałem kto to. Ba, nawet się nie domyślałem.
- Czyli to ty jesteś tą osobą z którą się tu umówiłem? - chciałem się upewnić.
- No, a niby kto? - powiedziała szorstko. Postanowiłem zostawić to bez odpowiedzi i usiadłem na krześle obok dziewczyny po lewej. Chciałem ujrzeć jej twarz z boku, ale była tak pochylona do przodu, że włosy przysłaniały całą jej głowę.
- A więc chcesz się dowiedzieć co ukrywają przed tobą znajomi? Co mogło się takiego wydarzyć, że nie chcą ci o tym powiedzieć? Co musiało się stać tak bardzo ważnego, czy też poruszającego w jej życiu, że nie nie masz szans usłyszeć od nich odpowiedzi na ten temat? -zadała serię pytań, a mnie zatkało. Skąd ona mogła wiedzieć to wszystko? Gdyby była kimś z bliższych znajomych Kastiela lub Harugoran, zauważyłbym to, prawda?
- Zależy kto mówi. Nie za bardzo cię pamiętam, więc nie wiem czy mogę ci ufać. - powiedziałem z kamienną twarzą. Wszelkie środki ostrożności, co nie?
- Nie pamiętasz mnie? - zaśmiała się pod nosem. - Nie pamiętasz kurwa mnie?! - Tym razem uderzyła otwartą dłonią w blat stołu. Nie wiem czy naprawdę wpadła w tą pokazową furię, czy może naprawdę ją to uraziło. Ale tak czy siak miałem to póki co gdzieś. Jedyne co mnie teraz ciekawiło to jej tożsamość.
- Nie za bardzo.. - powiedziałem ostrożnie.
- Nie pamiętasz tej, której zniszczyłeś reputację?! Zniszczyłeś karierę?! Zniszczyłeś szczęśliwy związek?! I KURWA CAŁE ŻYCIE?! - wrzasnęła na cały głos, co przyciągnęło uwagę chłopaków siedzących w rogu sali. Chyba powoli zaczynam się domyślać..
- A to wszystko przy pomocy tej twojej całej Sucrette?! I jakiegoś nędznego gospodarzyka oraz jebanej zakupoholiczki?! Oraz twojego braciszka! - ostatnie zdanie powiedziała z udawaną słodkością, cała reszta to był po prostu jeden, wielki potok słów. W końcu dziewczyna nie wytrzymała i tak mocno uderzyła pięścią w blat, że aż się cały zatrząsł. Przy tym ruchu jej włosy odchyliły się do tyłu pokazując całą jej twarz.
- DEBRA?!
Zawieszasz?
OdpowiedzUsuńPóki co nie zamierzam, przepraszam za opóźnienie z rozdziałem. Powinien się za niedługo pojawić ;)
Usuń