Z wielkim bólem głowy podniosłam się z wygodnej kanapy. Sądząc po wystroju byłam w pokoju gospodarzy. Rozejrzałam się po pokoju, aż spostrzegłam Nataniela. Siedział na krześle i intensywnie nad czymś myślał.
-N-nataniel c-coś się stało? - spytałam jąkając się.
-NIE! - wrzasnął patrząc na mnie z furią w oczach.
-Natanielu nie wiem co się stało, ale wiedz, że swoimi krzykami sprawiasz mi ogromną przykrość.
-Harugoran ...ja przepraszam cię za moje zachowanie, ale po prostu usłyszałem coś czego nigdy bym nie chciał słyszeć. Eh... i mów mi Nat OK? - gdy wymawiał ostatnie zdanie lekko się uśmiechnął.
-Spoczko - uśmiechnełam się i pokazałam OK na palcach - a wogóle to chciałam Ci podziękować za pomoc, bo jak mniemam to ty mi pomogłeś...
- Racja, ale nie musisz dziękować.
- Muszę, bo gdyby nie ty to...- urwałam
-Tsa...Racja, ale nie mówmy już o nim - mówiąc to wziął moją rękę i przytulił do klatki piersiowej. Przegadaliśmy jeszcze około 2 godzin. Wychodząc ze szkoły zastanawiałam się nad tym co się dzisiaj zdarzyło i nad tym co odpowiem cioci lub Jackowi jak się zapytają o dzisiejszy dzień. Wróciłam do domu o około 14:30. Miałam zostać dłużej i poznać moją klasę, ale po tym wydarzeniu zaczęłam się bać, że będę w klasie razem z czerwonowłosym dupkiem. Po zamknięciu drzwi, od razu poszłam do pokoju chcąc uniknąć zbędnych pytań o szkołę, ale chyba bardziej martwiłam się, że będę musiała skłamać. Nie cierpię fałszywych ludzi, więc sama nie zamierzam się takim stać. Przed pójściem spać zaczęłam pisać mój nowy wiersz. Jednak nie dokończyłam go, gdyż zostałam zawołana na kolację (była już 19:30). Bałam się, że zaraz ciocia lub Jack zapytają o moją nową szkołę. Zeszłam na dół. Nikt nic nie mówił, aż...
-Harcia, jak tam w szkole? Masz nowych znajomych? Wróciłaś wcześniej niż zaplanowałyśmy - zaczęła pytać, a mnie jak na zawołanie zabolała głowa. Dziwny zbieg okoliczności... nie? Ból stawał się coraz mocniejszy, a ja złapałam się za głowę i syknełam.
-Boże Haru co ci jest?! - krzyknął Jack podnosząc się z krzesła i podpierając się rękami na stole.
-Nic po prostu źle się czuję.
-Choć zmierzę Ci temperaturę.
I takim właśnie sposobem nie idę jutro do szkoły. Jedynym plusem tego jest to, że nie spotkam czerwonego łba. Miałam 39 stopni gorączki. Heh. Szybko poszłam na górę, umyłam się i przebrałam w pidżamę. Następnie zasnełam.
Następnego dnia obudziłam się o 12:00. Ciocia w pracy, a Jack w szkole na studiach. Może nie wspominałam, ale Jack chodzi na studia prawnicze, tak jak tata. Musi wstawać wcześniej, bo nie przepisał się do nowej szkoły tak jak ja. Poszłam na dół zjeść śniadanie. Po jego skonsumowaniu poszłam zmierzyć temperaturę. Tym razem była w normie. Postanowiłam się przejść po mieście. Ubrałam niebiesko-czarną sukienkę w stylu wiktoriańskim. O tym pewnie też nie wspominałam, czasem lubię się tak ubrać heh. Wiem, dziwna jestem, ale za to ludzie mnie lubili, a ja samą siebie. Do sukienki wzięłam czarną torbę, do której spakowałam telefon, słuchawki, portfel z 2000 złotych, ( pewnie już zauważyliście, ale moja ciocia jest strasznieee bogata, bo pracuję w dwóch branżach jako pisarz i prezes banku ) notatnik z piórem, szkicownik z ołowkami i książkę pt. "Droga Cienia" (osobiście polecam). Torba była małego rozmiaru, ale bardzo pojemna. Następnie ubrałam buty sięgające do kolan, które również były w stylu wiktoriańskim. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam dosyć słodko. Zawsze słyszałam komentarze, że ten styl jest stworzony dla mnie, ale czasem lepiej pochodzić w czymś wygodniejszym. Wyszłam z domu zamykając bramę na klucz. Słyszałam od cioci że jest tu masę fajnych miejsc. Poszłam się przejść do parku. Od razu napadła mnie inspiracja kiedy zobaczyłam to piękne miejsce. Zaczęłam pisać wiersz. Po pół godzinie był gotowy, ale po przeczytaniu coś mi nie spasowało. Wymyśliłam melodię i zaczęłam po cichu śpiewać. Chodziłam po parku nucąc piosenkę, aż zauważyłam między krzakami małe przejście. Przeszłam między nie i oniemiałam. To była mały teren trawiasty (xD), na którym było parę wysokich drzew i dużo krzaków. Była tam jedna ławka, a do około całego terenu były śliczne kwiatki, ale najwięcej zauważyłam róż, dokładniej białych. To moje ulubione kwiaty. Nie widziałam nikogo w pobliżu, więc zaczęłam śpiewać na głos.
( Oryginał - Everytime you kissed me - to jest piosenka z anime Pandora Hearts ( jest też na blogu ))
Everytime you kissed me
I trembled like a child
Gathering the roses
We sang for the hope Your very voice is in my heartbeat
Sweeter than my dreams
We were there, in everlasting bloom
Roses die,
The secret is ineside the pain
Winds are high up on the hill
I cannot hear you
Come and hold me does
I'm shivering cold in the heart...
Śpiewałabym dłużej gdyby nie odgłos łamiącego się patyka. Mimo iż była dopiero 15:00 bałam się. Szybko pobiegłam do wyjścia z parku. Oczywiście trafiłam na to drugie wyjście, do centrum. Jak już tu byłam to postanowiłam się przejść po centrum handlowym. Po dwóch spędzonych tam godzinach i wypiciu, może z 6 herbat wypatrzyłam trzy cudowne sklepy. Jeden był sklepem papierniczym, drugi muzycznym, a trzeci z ubraniami różnych stylów m.in. stylu wiktoriańskiego i gotyckiego.
Już miałam wejść do sklepu z ubraniami, ale wpadłam na jakąś dziewczynę z prześlicznymi białymi włosami. Ubrana była w stylu wiktoriańskim, tylko jej sukienka była biało-fioletowa, a na nogach miała 15-centymetrowe fioletowe szpilki sięgające połowy ud, a zawiązywane były na białe sznurowadło. Za to oczy miała złote, zupełnie jak Nataniel. Strasznie zazdroszczę im tego odcieniu oczu. Ja noszę tylko niebiesko-szare soczewki, bo nienawidzę swojego prawdziwego koloru. Miałam niebieskie włosy plus taki kolor oczu. Prawdziwe że mnie dziwadło. Może kiedyś wam powiem jaki naprawdę jest, ale nie teraz. Z zamyślenia wytrącił mnie głos dziewczyny.
-Hej, sorry że na ciebie wpadłam, ale się śpieszę - wstała i otrzepała swoją sukienkę - cześć!
I już jej nie było. Jakim cudem ona tak szybko biega w takich szpilkach?! No nie ważne. Weszłam do środka sklepu. Był on w kolorze fioletowym, białym i czarnym. Za ladą stał czarnowłosy chłopak ubrany w stylu wiktoriańskim. Jestem tu drugi dzień, a już widzę dwie osoby ubrane w tym stylu. Heh... Przynajmniej nie będę jedyna. Obejrzałam ciuchy, a te które mi się spodobały zataszczyłam do przymierzalni. Wzięłam dwie sukienki i jedną parę spodni. Zapłaciłam i wyszłam. Moim następnym celem był sklep muzyczny. Wnętrze było pomalowane na czarno, czerwono i granatowo (ciemny odcień niebieskiego). Przy półce ze słuchawkami stał niebieskowłosy chłopak w jaskrawych ciuchach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
C.D.N
Super rozdział! Chociaż to dopiero początek, już czuję, że cała historia bardzo mi się spodoba :D Pisz szybko kolejne części, bo nie mogę się doczekać! Pozdrawiam i życzę weny <3
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję. Nawet nie wiesz jak takie słowa dla mnie znaczą ^.^
OdpowiedzUsuń