[PERSPEKTYWA HARUGORAN]
W naszym kierunku zamierzał wysoki, białowłosy chłopak z dwukolorowymi oczami, a obok niego szedł czerwonowłosy kretyn. Zaczęłam się zastanawiać czy spieprzyć do domu i wyjść na niekulturalną przy białowłosym i bliźniakach, czy raczej udawać miłą przy gwałcicielu. To jak wybór śmierć czy śmierć!
[PERSPEKTYWA BIAŁOWŁOSEGO]
Właśnie szedłem przez park by spotkać się z Kastielem, Arminem i Alexym. W połowie drogi przypomniałem sobie o tym, że znowu zostawiłem notatnik leżący na ławce na polanie między krzakami. Już miałem przejść przez drzewa gdy usłyszałem bardzo delikatny i czysty głos. Przystałem kroku, zamknąłem oczy i wschłuchałem się w piosenkę. Na chwilę otworzyłem oczy i podszedłem krok by zobaczyć wykonawczynię tej cudownej piosenki, lecz to kogo zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Była to prześliczna i przeurocza dziewczyna ubrana w stylu wiktoriańskim. Jej długie i gęste włosy rozwiewał lekki wiaterek, a oczy miała zamknięte. Jej głos był najpiękniejszym i najczystszym głosem jaki słyszałem i muszę przyznać, że z kimś mi się kojarzył. Już miałem do niej podejść, ale przez przypadek stanąłem na patyku, który po chwili się złamał. Dziewczyna przerażona rozejrzała się dookoła, a następnie wybiegła w głąb parku, prosto do centrum. Podszedłem do ławki i zabrałem notatnik, którego wcześniej szukałem. Szybkim krokiem udałem się do centrum handlowego, bo nawet nie sprawdzając godziny wiedziałem iż jestem spóźniony. Przed wejściem do galerii spotkałem Kastiela, już chciałem się przywitać, ale...
- Chłopie, nie uwierzysz co się wczoraj stało! - krzyknął do mnie, a ja gestem ręki pokazałem mu by był trochę ciszej. Byłem bardzo ciekawy co mogło się wczoraj stać, bo Kastiel był wczoraj tylko na jednej lekcji, a mi nic o tym nie powiedział.
- Byłem wczoraj na dziedzińcu, by szukać twojego notatnika i wtedy ujrzałem dziewczynę moich marzeń. Cały czas ją śledziłem. Poznała już Iris i Srajta - podczas gdy on wypowiedział ostatni wyraz ja przekręciłem oczami - jak wyszła z pokoju gospodarzy, wziąłem ją na ręce i zaniosłem na dach. Oczywiście ta stawiała opór, ale jak krzyczała to nawet debil usłyszałby jaki ma melodyjny głos, - i tu zamarłem, czy mówi o tej samej dziewczynie, którą widziałem w parku? - no to jak zaniosłem ją na dach, musiałem wymyślić jakąś wiarygodną rozmowę po takim wstępie, więc kazałem jej oddać notatnik. Był on jej, ale wyglądał dokładnie jak twój! Potem jeszcze okazało się, że ona też go kurwa gubi! Ale podczas naszej wymiany zdań tak się przepięknie uśmiechneła, że nie wytrzymałem i ją pocałowałem. Następnie zacząłem przyciskać do ściany i... obmacywać. Oczywiście ta znowu stawiała opór i pewnie gdyby nie Nataniel to ja bym ją... no wiesz - nie poznawałem własnego przyjaciela! Jak on tak może?! - niestety ona zemdlała i Srajt musiał ją nieść aż do pokoju gospodarzy. Nie wiem dlaczego za nimi pobiegłem. Potem doszło do bójki między mną, a blondyneczką i on chyba... też ją kocha. Potem pod napływem emocji wyznałem na głos jakie uczucia mną kierują. No... po prostu... wyznałem jej miłość. Miałem i mam ogromne poczucie winy, ale wiem, że jedyne co cieszy mnie w tej historii jest to, że ona na szczęście nic nie usłyszała.
- Kastiel... nie wiem skąd u ciebie takie haniebne zachowanie, ale musisz się tego pozbyć. Próba gwałtu jest bardzo poważną sprawą - powiedziałem spokojnie. Kastiel tylko pokiwał spuszczoną głową. Szliśmy w kierunku naszej ulubionej kawiarni. Już widzieliśmy bliźniaków i jeszcze jedną osobę, ale nie widziałem kto to jest. Nagle Kastiel pokazał palcem na tą osobę: -To ona! - powiedział z zaniepokojeniem, a w oczach miał przerażenie. Nagle Armin cały zarumieniony spojrzał w naszą stronę i pomachał mówiąc coś do towarzyszy. Odmachałem. Reszta towarzystwa odwróciła się w naszą stronę. To ona! Ta dziewczyna z parku! Teraz przyjrzałem się jej dokładniej. Była bardzo szczupła i średniego wzrostu, ale pewnie jakby stanęła obok mnie sięgałaby mi do podbródka. Włosy sięgały jej do połowy ud. Na nadgarstku i karku miała dwa tatuaże, ale sądzę, że ma ich więcej. Nos mały, a usta pełne. Uszy nie były przebite co mnie dosyć zdziwiło. Paznokcie długie, a ręce długie i chude. Tym razem miała na sobie jeszcze kurtkę dzinsową. Nogi długie i zgrabne. Ostatnie na co zwróciłem uwagę to oczy. Widać było, że nosi soczewki. Ciekawe jaki mają prawdziwy kolor? Widziałem w jej oczach strach i przerażenie, zapewne spowodowane obecnością Kastiela. Nie dziwię się Kastielowi, gdyby nie mój stoicki spokój i maniery, to sam bym ją pewnie... LYSANDRZE AINSWORTH! O CZYM TY DO JASNEJ CHOLERY MYŚLISZ?! No... mam nadzieję, że to normalne w moim wieku... Ale wracając do dziewczyny, była przerażona obecnością Kastiela i się nad czymś zastanawiała. W końcu doszliśmy do stolika. Przywitalismy się z chłopakami, a następnie przedstawiłem się damie.
- Witaj, jestem Lysander, miło cię poznać - skłoniłem się i pocałowałem jej dłoń, a ta się zarumieniła. Boże! Jaka ona jest urocza! Tzn. często bywałem w takich sytuacjach, ale u niej jest to wyjątkowo urocze. Ogółem cała jest mega urocza.
-M-mi również miło c-cię poznać Lysandrze... jestem Harugoran - na koniec uśmiechneła się łagodnie i znów lekko zarumieniła. Awww! Czyli Harcia lub Haru... Awww!
-Proszę, mów mi Lys lub Lysio, ok? - nie mogłem uwierzyć w to co mówię. Serio?! Lysio, serio?! Ech...
-Oki, doki! - krzyknęła pokazując "okejkę" na palcach i uśmiechając się promiennie. Awww! A ja myślałem, że to króliki są słodkie.
-A to jest Kastiel - powiedział Armin
-Znamy się - sprostowała i spojrzała chłodno na mojego przyjaciela - ja już będę lecieć! Miło było cię poznać Lys, Armin i Alexy. Narazie! - I już nie było mojej księżniczki. Jeszcze odprowadziłem ją wzrokiem, aż doszła do sklepu papierniczego. Wtedy odwróciłem się do reszty towarzystwa. Inni też się na nią gapili, no może prócz Alexego. O nie, moi drodzy! Ona jest moja!
-Ile tu z nią siedzieliście?- zacząłem rozmowę
- Tak z pół godziny - odpowiedział Armin
-Nie uwieżycie jakich rzeczy się o niej dowiedzieliśmy! - krzyknął podekscytowany Alexy - wiecie, że ona uprawia parkour?! - No, nie! Moja słodka księżniczka uprawia parkour?! WOW!
- Ona mogłaby dołączyć do waszej.kapeli! Gra na chyba czterech instrumentach i śpiewa! - O śpiewie wiedziałem, ale aż 4 instrumenty?! Drugie WOW!
-Chłopaki ja już pójdę... - powiedziałem
- Co?! Dopiero przyszedłeś! - powiedział Kastiel
- Wiem, ale muszę jeszcze pójść do sklepu Leo. Pa!
Poszedłem do sklepu papierniczego by dowiedzieć się co tam robi Harcia. Znalazłem ją przy dziale z notatnikami.
- Muszę kupić jeszcze jeden. Tamten za chwilę mi się skończy - mamrotała pod nosem - O! I jeszcze szkicownik!
Poszła do kasy i zapłaciła. Następnie poszła do księgarni i kupiła dwie książki. Potem wyszła z galerii. Poszedłem za nią. Było już ciemno. Po dziesięciu minutach dotarła pod park. Niespodziewanie zaczęła śpiewać. Wyszło jej prześlicznie. Lecz potem zza rogu wyskoczył jakiś chłopak ubrany w kaptur, a obok niego stali dwaj inni.
-Hej, śliczna! Chcesz się z nami zabawić? - spytał blondyn z chytrym uśmiechem.
-Nie dzięki, gardzę takimi jak wy, a teraz jeżeli nie macie nic przeciwko, to znikam - syknęła i już chciała ruszyć dalej, ale jeden z nich zablokował jej przejście.
-Niunia, ale my cię nie pytaliśmy o zdanie.- powiedział i zaśmiał się gorzko, a mnie puściły nerwy.
-Możecie zostawić ją w spokoju? - syknąłem, a pozostała czwórka spojrzała na mnie zdziwiona
-A bo co dziwolągu?!
-Nie macie prawa tak do niego mówić! Lepiej spójrzcie na siebie! - warkneła na nich, a mnie zrobiło się cieplej na sercu.
-Mała, ty się nie wtrącaj! - krzyknął łysy koleś stojący obok blondyna.
Harcia korzystając z okazji, że wszyscy są zwróceni ku mnie zrobiła salto i podcieła im nogi. Heh... Może faktycznie uprawia parkour.
-Uciekaj! - krzyknąłem
-Nie zostawię cię samego! - awww! Ona jest taka słodka! Potem już tylko zapodaliśmy im uderzenie w brzuch z kolana i mogliśmy uciekać. Tak się zapatrzylem na Haru, że walnąłem głową w latarnię. Muszę przyznać, że trochę bolało.
- O boże! Nic ci nie jest?! - spytała troskliwie
-N-nie, dzięki - zaczęło mi się kręcić w głowie.
-Uch, nie wygląda to za dobrze. Choć! - oznajmiła i chwyciła mnie za rękę. Całą drogę nie odezwaliśmy się do siebie słowem, aż dotarliśmy pod ogromną bramę prowadzącą do pięknej białej willi z dużym ogrodem, tarasem i basenem.
-Wow... - powiedziałem z zachwytem, na co dziewczyna się zaśmiała. Weszliśmy do środka a tam oślepiła mnie jasność pomieszczenia. Ale nie zdążyłem się rozejrzeć dokładnie, bo zostałem zaciągnięty na górę. Weszliśmy do czarno-biało-turkusowego pokoju. Były tam meble użytku codziennego oraz drzwi prowadzące do czarno-białej łazienki i duże szklane wrota na balkon, ale największą uwagę zwróciłem na instrumenty. Była tam czarno-biała gitara elektryczna, skrzypce oraz czarne pianino.
Nagle do pomieszczenia wbiegła zdyszana dziewczyna z apteczką w ręce.
Super rozdział tak jak i poprzednie :) Czuje,że będzie się dużo działo... :D Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg.Pozdrawiam i życzę dużo weny ;)
OdpowiedzUsuńAAAAAAWWWWW <3 Słodzutko no :> Mam nadzieję, że będzie z Lysiem, bo idealnie do siebie pasują ^w^ Pozdrawiam i czekam na next <3
OdpowiedzUsuń