Biegniemy w koerunku mojego domu już od jakiś 15 minut. A prosiłam by ten dzień był normalny! Cały czas mną trzęsie na wszystkie strony, bo jestem nieziona na rękach Armina. Powtarzałam tym imbecylą żeby mnie postawili, ale nie da rady. Myślałam, że u nich sprawdzi się to słynne powoedzenie. "To debil, więc trzeba mu o tym głośno mówić." Ale ten rodzaj debili jest najwyraźniej lekko przygłuchawy. Jeszcze wspomnę, żeby nie było! Moje buty niesie Kas! Nie porzuciłabym tak po prostu mych cennych... no dobra! Pewnie nie uwierzycie, że to własnie Kas z własnej woli je wziął? Ja bym ich zapomniała! Nudzi mnie ta podróż! I to bardzo! Powoli zamykałam oczy kiedy usłyszalam tak bardzo irytujące pytanie.
- Gdzie masz klucze?
No nie mogę! Już prawie usnęłam to następny przylezie! Z zamkniętymi oczami wyjełam klucze z przedniej kieszeni rurek i podałam... w sumie, to nie wiem komu. Usłyszałam brzdęk i hałas zardzewiałej bramy. Wbiegli do środka i pędzili przez cały ogród. Nigdy nie widziałam większego zaangażowania. No... albo słyszałam. A właściwie to czułam. Czułam ostry podmuch wiatru i szybko uderzające serce maniaka gier. Nim otworzyłam oczy już leżałam na kanapie w salonie. Jak juz sie tyle natrudzili to mogli przy okazji zanieść mnie do pokoju! Mojego łózia? Nie?! Po chwili do pokoju wpadł Kastiel ze spirytusem, wacikami i plastrami. Zaczął mnie opatrywać tak jak ja kiedyś Lysa. Armin gdzies zniknął. Kastiel skończył robić to co miał zrobić z MOJĄ stopą. (Bez skojarzeń!) Spowrotem założyłam moją fioletową skarpetkę i wstałam z kanapy.
- Dziękuję - powiedziałam i na koniec dodalam taki typowy uroczy uśmiech. Chłopak go odwzajemnił. Nagle usłyszeliśmy czyjś przniosły jęk. Głośny jęk. Doszlismy do jego źródła. Były to drzwi prowadzące do łazienki. Kastiel z obawą nacisnął klamkę, a naszym oczom ukazał się Armin. O dziwo był sam. Do naszych nozdży doszedł nieprzyjemny zapach. Co ja mówię?! To był okropny fetor! Spojrzeliśmy pytajaco na Armina.
- No nie moja wina, że mama kazała mi zjeść fasolkę! Powiedziała, że jem za malo warzyw i to było jedyne co zapakowala mi na śniadanie. Też byście tak postąpili! - tlumaczył się a Kastiel pokrecił głową jako zaprzeczenie do jego ostatniego zdania.
- Stary, wolałbym chodzić głodny, niż zaśmierdzić cały dom dziewczynie, która ci się...- urwał i zrobił się blady. Co? Nie rozumiem. Armin strzelił sobie porządnego facepalma. Wyglądało to dosyć komicznie. Nagle przypomniało mi się.
- A co z Lysem? - spytalam z obawą w głosie.
- Od razu po tym jak go uderzyłaś odbiegł klnąc pod nosem... oczywiście na siebie - dodał Armiś widząc mój strach - A! I chciałem ci jeszcze przypomnieć o naszym dzisiejszym spotkaniu!
- Jakim spotkaniu? - spytał podejżliwie Kas.
- A takim naszym wieczorku gier - oznajmił czarnowlosy.
- Faktycznie! Zapomniałam! - tym razem to ja strzeliłam sobie mocnego facepalma. Szybko wyprosiłam chłopców. Z domu. Pobiegłam do pokoju by znaleźć jakieś ciuchy. Więc wieczor gier, tak? Wzięłam leginsy galaxy, granatową koszulkę, brazową koszulę i naszyjnik z nayan catem. Włosy spięłam w wysokiego koka. Na głowę założyłam zieloną opaskę, a na ręce pare wiszących bransoletek. Była godzina 16:37. Spotkanie jest o 18. No i po gówno tak sie śpieszyłam! Zadzwoniłam do Amina. Ale odpowiedziala mi jego sekretarka.
- Jeżeli nie odbieram to znaczy, że albo jestem na evencie, gram w grę lub mam cię w dupie. Opcjonalnie to ostatnie, więc nie dzwoń do mnie jak nie mam czasu!
On jest pojebany! Spodziewałabym się czegoś takiego po Kasie ale Armisiu?! Zadzwoniłam do Alexego.
- No co tam? - spytał jak zwykle entuzjastycznyczym tonem.
- Alexy, jest gdzieś obok ciebie Armin?
- No jest. Gra w GTA, więc lepiej mu nie przeszkadzać. A to coś pilnego?
- Tak!
- Jeżeli tak to myślę, że się nie zezłości - potem usłyszałam jak chłopak przemieszcza się po schodach i otwiera drzwi do jakiegoś pokoju, a potem słychać było krzyki.
- Czemu mi wyłączyłeś ?! Do jasnej cholery! Mówić do ciebie i dalej nic nie ogarniasz!
- Ale to Harcia dzwoni - zapanowała chwila ciszy.
- Dawaj to! - krzyknął Armin
- Jeśli mnie przeprosisz!
- Nigdy! Spieprzaj!
- To nie dostaniesz mego telefoniku. Ciekowe co Harcia sobie pomyśli. Hmm?
- No dobra... sorry - powiedział cicho. Musiał być naprawdę zdesperowany.
- I widzisz! Bolało?
- Patrzenie jak mój brat robi z siebie jeszcze większego debila, niż jest? Owszem, bolało - potem usłyszałam trzask drzwi, a w słuchawce rozbrzmiał głos starszego bliźniaka.
- Sorry za tego debila...
- Gdzie masz klucze?
No nie mogę! Już prawie usnęłam to następny przylezie! Z zamkniętymi oczami wyjełam klucze z przedniej kieszeni rurek i podałam... w sumie, to nie wiem komu. Usłyszałam brzdęk i hałas zardzewiałej bramy. Wbiegli do środka i pędzili przez cały ogród. Nigdy nie widziałam większego zaangażowania. No... albo słyszałam. A właściwie to czułam. Czułam ostry podmuch wiatru i szybko uderzające serce maniaka gier. Nim otworzyłam oczy już leżałam na kanapie w salonie. Jak juz sie tyle natrudzili to mogli przy okazji zanieść mnie do pokoju! Mojego łózia? Nie?! Po chwili do pokoju wpadł Kastiel ze spirytusem, wacikami i plastrami. Zaczął mnie opatrywać tak jak ja kiedyś Lysa. Armin gdzies zniknął. Kastiel skończył robić to co miał zrobić z MOJĄ stopą. (Bez skojarzeń!) Spowrotem założyłam moją fioletową skarpetkę i wstałam z kanapy.
- Dziękuję - powiedziałam i na koniec dodalam taki typowy uroczy uśmiech. Chłopak go odwzajemnił. Nagle usłyszeliśmy czyjś przniosły jęk. Głośny jęk. Doszlismy do jego źródła. Były to drzwi prowadzące do łazienki. Kastiel z obawą nacisnął klamkę, a naszym oczom ukazał się Armin. O dziwo był sam. Do naszych nozdży doszedł nieprzyjemny zapach. Co ja mówię?! To był okropny fetor! Spojrzeliśmy pytajaco na Armina.
- No nie moja wina, że mama kazała mi zjeść fasolkę! Powiedziała, że jem za malo warzyw i to było jedyne co zapakowala mi na śniadanie. Też byście tak postąpili! - tlumaczył się a Kastiel pokrecił głową jako zaprzeczenie do jego ostatniego zdania.
- Stary, wolałbym chodzić głodny, niż zaśmierdzić cały dom dziewczynie, która ci się...- urwał i zrobił się blady. Co? Nie rozumiem. Armin strzelił sobie porządnego facepalma. Wyglądało to dosyć komicznie. Nagle przypomniało mi się.
- A co z Lysem? - spytalam z obawą w głosie.
- Od razu po tym jak go uderzyłaś odbiegł klnąc pod nosem... oczywiście na siebie - dodał Armiś widząc mój strach - A! I chciałem ci jeszcze przypomnieć o naszym dzisiejszym spotkaniu!
- Jakim spotkaniu? - spytał podejżliwie Kas.
- A takim naszym wieczorku gier - oznajmił czarnowlosy.
- Faktycznie! Zapomniałam! - tym razem to ja strzeliłam sobie mocnego facepalma. Szybko wyprosiłam chłopców. Z domu. Pobiegłam do pokoju by znaleźć jakieś ciuchy. Więc wieczor gier, tak? Wzięłam leginsy galaxy, granatową koszulkę, brazową koszulę i naszyjnik z nayan catem. Włosy spięłam w wysokiego koka. Na głowę założyłam zieloną opaskę, a na ręce pare wiszących bransoletek. Była godzina 16:37. Spotkanie jest o 18. No i po gówno tak sie śpieszyłam! Zadzwoniłam do Amina. Ale odpowiedziala mi jego sekretarka.
- Jeżeli nie odbieram to znaczy, że albo jestem na evencie, gram w grę lub mam cię w dupie. Opcjonalnie to ostatnie, więc nie dzwoń do mnie jak nie mam czasu!
On jest pojebany! Spodziewałabym się czegoś takiego po Kasie ale Armisiu?! Zadzwoniłam do Alexego.
- No co tam? - spytał jak zwykle entuzjastycznyczym tonem.
- Alexy, jest gdzieś obok ciebie Armin?
- No jest. Gra w GTA, więc lepiej mu nie przeszkadzać. A to coś pilnego?
- Tak!
- Jeżeli tak to myślę, że się nie zezłości - potem usłyszałam jak chłopak przemieszcza się po schodach i otwiera drzwi do jakiegoś pokoju, a potem słychać było krzyki.
- Czemu mi wyłączyłeś ?! Do jasnej cholery! Mówić do ciebie i dalej nic nie ogarniasz!
- Ale to Harcia dzwoni - zapanowała chwila ciszy.
- Dawaj to! - krzyknął Armin
- Jeśli mnie przeprosisz!
- Nigdy! Spieprzaj!
- To nie dostaniesz mego telefoniku. Ciekowe co Harcia sobie pomyśli. Hmm?
- No dobra... sorry - powiedział cicho. Musiał być naprawdę zdesperowany.
- I widzisz! Bolało?
- Patrzenie jak mój brat robi z siebie jeszcze większego debila, niż jest? Owszem, bolało - potem usłyszałam trzask drzwi, a w słuchawce rozbrzmiał głos starszego bliźniaka.
- Sorry za tego debila...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jutro powinien pojawić się nowy rozdział! Baj~~
Aaa!!! Jest! Zaczynam czytać!
OdpowiedzUsuńArmin jest na prawdę cudowny! Czekam na jakieś sceny z Lyśkiem, ciekawe jak się będzie tłumaczył z tego co zaszło.
OdpowiedzUsuńOjej, słodko :3 I jutro nowy rozdział ^.^
OdpowiedzUsuńAlecy i Armin :D
OdpowiedzUsuńFajny rozdział i liczę na dzisiaj!
Alexy XD
UsuńNie mogę się doczekać dzisiejszego rozdziału!
OdpowiedzUsuńK.