Nutki ;'D

23 grudnia 2016

Rozdział 21~

Polecam! ;*


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Szybko wstałam z chłopaka ciągle przepraszając za zaistniałą sytuację. Było mi strasznie wstyd.
- No dobra, przestań przepraszać i lepiej chodźmy już na górę zanim... - pośpieszał mnie. Nagle z kuchni wyłoniła się ciemna postać.
- Zanim co? - spytałam
- Zanim ona przyjdzie... - i jak na zawołanie tajemnicza postać wyskoczyła zza rogu. Była to piękna kobieta. Miała długie, ciemne, kręcone włosy i duże, brązowe oczy. Jej postura była niska, ale była też dosyć szczupła. Miała śliczny uśmiech. Od razu podeszła do mnie z życzliwym uśmiechem, za to Armin zrobił soczystego facepalma, który odbił mu się na czole. Czerwony ślad na pół twarzy! Hahaha! Chciałam się posikać ze śmiechu, ale w moich niecnych planach przeszkodziła ta dziewczyna. Czyli wychodzi na to, że... niedosikanie moje!
- Cześć, jestem Silvia! Mama Armina - powiedziała nadal uśmiechnięta i wyciągnęła do mnie rękę. Tym razem ją uścisnęłam, a nie tak jak w poprzednich przypadkach ukłoniłam. Już powoli się do tego przyzwyczajam. Chwilę pogadałyśmy. Temat ze szkolnego szybko zboczył na dzieciństwo Armina. Nawet mogłam zobaczyć parę niestety niezręcznych zdjęć. Po 20 minutach Armin odciągnął mnie na schody i szybko popchnął w kierunku szklanych drzwi, w których widać było niebieskie światło odbijające się na cały pokój.
- Właśnie o niej mówiłem.
- Przecież to bardzo sympatyczna kobieta - zapewniałam
- Oj, myślę, że za wcześnie to powiedziałaś. No dobra, przejdźmy do głównego punktu naszego spotkania, ale wcześniej zapytam. Chciałabyś coś do picia?
- Em, masz może colę?
- Oczywiście. Zaczekaj! - pobiegł na dół po napój. Pociągnęłam za srebrną klamkę i weszłam do najprawdopodobniej pokoju czarnowłosego. Co ja mówię?! To na pewno był jego pokój! Na pomarańczowych ścianach wisiały plakaty różnych gier video. Łóżko było jednoosobowe z szarą pościelą. Naprzeciwko łóżka stała drewniana komoda na której stał 42 calowy telewizor, a nad nim była jeszcze jedna półka wisząca na ścianie. Była na niej kamerka podłączona do x-boxa, który z kolei stał obok kamerki. Na półce były jeszcze 4 konsole. (Chyba źle napisałam...) Obok telewizora stało czarne biurko, a na nim jakieś kartki, komiksy, parę książek i czasopism z filmami. Obok niego stał kosz na śmieci. Była jeszcze mała szafa stojąca obok wejścia na balkon. Cały pokój pokrywała biała wykładzina. Mięciutka. W jednym rogu pokoju stał miecz świetlny. Oczywiście plastikowy. Na suficie była ogromna lampa, ale było jeszcze coś przez co prawie padłam na zawał. Przez totalne zaskoczenie aż upadłam na dywan. Do pokoju wszedł Armin.
- Sorry, że tak długo, ale mama mnie zatrzymała i... - urwał gdy mnie zobaczył. Wybuchnął głośnym śmiechem. Prawie wylał na mnie moją colusię! Dalej patrzyłam się z przestrachem na sufit.
- Nie wiedziałam, że jesteś fanem "Star Wars'ów"... - powiedziałam cicho dalej patrząc się w górę, bo była tam ogromna tapeta z Darthem Vaderem! Uwielbiam ten film! A raczej całą sagę!
- Tak jakoś wyszło. To dzięki tacie! - powiedział uśmiechnięty, a następnie pomógł mi wstać.
- On też jest fanem tego filmu?
- Nom - uśmiechnął się promiennie
- To w co gramy? - spytałam pocierając ręce z szaleńczym uśmiechem.
- No! I taki klimat to ja rozumiem! - krzyknął i podbiegł do kartonu wyjmując z tamtąd Assiassin's Creeda! Yey! Zrobiłam wślisk niczym gitarzysta grający solówkę. Szybko zgarnęłam konsolę i krzyknęłam.
- Ja pierwsza!
- Ej! Ja chciałem pierwszy - powiedział będąc lekko urażonym. 
- Dziewczyny mają pierwszeństwo! - broniłam swoich racji.
- Jakbyś jeszcze nią była... - powiedział do siebie uśmiechając się chytrze. 
- Ej! - szturchnęłam go łokciem w żebra.
- No już! Spokój! Żartowałem! - darł się podczas gdy ja powaliłam go na ziemię i bezlitośnie uderzałam pięściami. Oczywiście lekko by nie wyrządzić mu poważnej krzywdy. Zaznaczam! POWAŻNEJ! Lekka ujdzie! Nagle do pokoju wbiegł Alexy. Kiedy nas zobaczył wybuchnął głośnym śmiechem i dołączył się do mnie. W sensie, że... pomógł mi obalić rządy niecnego mrocznego lorda wredoty.
- Jesteś moim bratem! Powinieneś mnie wspierać! - darł się Armin, a Alexy zaprzestał swego dotychczasowego działania.
- Faktycznie...! - i rzucił się na mnie. Tylko, że on mnie łaskotał, a nie bił. Ale jego debilny bliźniak nie zrozumiał, że to tylko zabawa! Musiał mnie bić! Oczywiście! Ale by was pocieszył, to powiem, że lekko mnie tykał (xD).
- Armin przestań! - wydarłam się na niego. Mam tego dość!
- Oj no! Daj spokój... - powiedział Armin zakładając ręce na pierś i obracając głowę w inną stronę.
- Braciszku, ostrzegam cię, żebyś zostawił Harcię w spokoju!- powiedział Alexy z chytrym uśmiechem. Podniósł się do góry i podszedł do drzwi. Już wyszedł i miał je zamknąć, ale przeszkodził mu głos brata.
- A bo co mi zrobisz? - uśmiechnął się szatańsko do Alexego.
- Ja cię tylko ostrzegam, byś nie trafił na mniej wyrozumiałego rozmówcę... - i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
- O kim mówił? - spytałam
- O mamusi. On zawsze była drażliwa na znęcanie się nad innymi - zaśmiał się krótko
- Oł. No to po dobie! Szach mat skurwielu! (Przepraszam! Musiałam! xD) - zaśmiałam się głośno
- Oj uwierz... Nie dowie się! - syknął do mnie
- Tsa, jasne. Nie możesz być tego pewien! - powiedziałam wycierając łezkę z kącika oka.
- Twój brak wiary we mnie, mnie nie pokoi... - uciął temat
Podeszłam do biurka by napić się swojej coli, która na nim stała. "I tak będę grać pierwsza!" pomyślałam. Odwróciłam się by zabrać konsolę i zacząć grę, ale Armiś już tam siedział. Jak on tak może! Spieprzaj do siebie! Po ponownym wślizgu popchnęłam chłopaka i szybko przejęłam czarne urządzenie. Ten dalej oszołomiony moim zachowaniem powoli podniósł się na łokciach.
- To nie fair! Dzikusko! - zwyzwał mnie.
- Ja?! Ja dzikuską?! To się okażę! - pobiegłam do jego łóżka po poduszkę i rzuciłam w chłopaka. Trafiłam w twarz. Yey! Moje punkty!
- Chcesz wojny? Będziesz ją miała! - wziął poduszkę, wstał i podbiegł rzucając się na łóżko. Tak spędziliśmy około 10 minut. Aktualnie leżymy obok siebie. W pewnym momencie zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w nierówny oddech chłopaka. Nagle uruchomił jadaczkę.
- Ej, co teraz robimy? - spytał.
Nie odpowiedziałam. Niech pomyśli, że śpię. Zobaczymy co zrobi. Może to być nawet zabawne. Zapewne zacznie panikować, albo mnie "obudzi".
- Słyszysz mnie?
Znowu cisza.
- Ech... Harcia, Harcia - wymamrotał, a następnie złapał za prawą rękę. Tego się nie spodziewałam. Po 2 minutach leżenia już miałam otworzyć oczy, ale chłopak mnie przytulił. To było... magiczne. Odkąd przybyłam do tej szkoły minął może z tydzień, ale zdarzyło się naprawdę wiele, nieprzewidywalnych rzeczy. Spotkanie Meli po tylu latach, próba gwałtu ze strony Kastiela, przeprowadzka Kena, przyjazd Paula, napad zazdrości Lysandra, wizyta chłopaków, napad furii ze strony Zacka, łaskotki Lysa, Nat w moim łóżku, poznanie mojej klasy, szukanie psa Kasa i... cała prawda wydobyta z wnętrza Lysandra. Ciężka prawda. Nie mam pojęcia jak mam z nim jutro rozmawiać. Najchętniej w ogóle bym tego nie robiła, ale siedzimy razem na niemieckim. Znowu mnie przeprosi, a potem będzie powtórka z rozrywki. Tych rzeczy wydarzyło się naprawdę za dużo. Widzę, że ci chłopcy próbują się do mnie zbliżyć, ale... ja tego nie chcę. Przyjaciele? Owszem. Ale czy coś więcej? Na pewno musiałoby minąć sporo czasu. Przez ostatnie wydarzenia mam wrażenie, że bardziej polubiłam Kastiela i Wojtka oraz Armina. Mam nadzieję, że oni nie będą się posuwać do tak radykalnych środków spędzenia ze mną czasu, jak w starej szkole. Mam do nich zaufanie. Nie wiem dlaczego, tak jest... Raz jeden gościu uwięził mnie w kantorku woźnego tylko po to by się spytać czy lubię zwierzęta, bo chciał mnie zabrać do schroniska gdzie pracował jego wujek. To przechodzi ludzki pojęcie! No dobra, koniec filozofowania! Niespokojnie się poruszyłam tylko po to by wyswobodzić się z uścisku Armina, ale on tylko bardziej go pogłębił. Zaraz chyba zacznę się dusić. Znowu przerwano moje szamotania. Znowu przez Alexego.
- Hejcia, przyszedłem sprawdzić czy muszę posuwać się do tak radykalnych środków by wzywać drugiego rozmówcę! - wszedł z impentem, ale jego entuzjazm zniknął gdy nas zobaczył. Na chwilę... Potem się poszerzył!
- Wiedziałem! Ojojcio! Wy, urocze szmiry! Czemu mi nic nie powiedzieliście?!
- Powiedzieliśmy czego? - spytał Armin. Dalej miał mnie w swoich objęciach. No bez jaj! Jeszcze nie zorientował się, ze nie śpię! Ta głupota.
- Widzę, że cierpicie na ciężki przypadek półgłupstwa! - powiedziałam
- No nie wieżę! Armin! Skąd ona zna wyniki do naszych badan! - powiedział uradowany. Prychnęłam.
- Harcia?! Ty nie śpisz?! - spytał wystraszony Armin.
- Najwyraźniej,,, - zakończyłam - możesz zabrać swoją rękę?
- Jaką rękę? - pokazałam mu palcem na jego rękę oplatająca mnie w talii. - Aaaa, tą rękę! - i zniknęła, a ja mogłam oddychać.
- No, ale dalej mi nie odpowiedzieliście na pytanie! - powiedział Alexy' uś (czyt. Aleksuś)
- Jakie?
- Jesteście ze sobą? - wykrzyknął podekscytowany. Zaczerwieniłam się.
- Tak/Nie! - powiedzieliśmy równocześnie z Arminem. Ja sir (czyt. ser) burak "Nie!", a Armiś cały w skowronkach "Tak!". Popatrzyłam dziwnie na Armina.
- To znaczy... nie! - powiedział zawstydzony.
- Ojoj! Czekajcie! Zrobię wam zdjęcie! - wykrzyknął i już go nie było. Popatrzyliśmy porozumiewawczo na siebie z Arminem. Pobiegliśmy do drzwi i zamknęliśmy na klucz zanim drugi bliźniak zdążył do nich podbiegnąć.
- Otwierajcie! Mogę tu siedzieć 24h na dobę! - krzyknął zirytowany.
- Alexy! Co tam się dzieję?! Co to za krzyki?! - usłyszeliśmy z dołu głos Silvii.
- Nic mamiiii~! - krzyknął świrus
- No mam nadzieję! Bo jak tam przyjdę i cię trzepnę to nie usłyszysz Justina Biebera przez rok! - powstrzywałam się by nie wybuchnąć śmiechem.
- To nie Justin Bieber tylko Justin Timberlake! - wykrzyknął za zgrozą
- Wszystko jedno! Wracaj do swoich zajęć i nie przeszkadzaj bratu!
- Tylko, że właśnie to jest moje jedyne i ulubione zajęcie! - tłumaczył się
- Koniec! Do pokoju!
- Dobrze mamciś...
Przez resztę spotkania graliśmy w różne gry nabijając się z Alexego. Po 22:00 oznajmiłam, że już wychodzę. Armin proponował mi odprowadzenie mnie do domu, ale odmówiłam. Wolę w ciszy odpocząć po dzisiejszym dniu. Pożegnałam się z Silvią, Arminem i Alexym, a następnie ubrałam buty i kurtkę i wyszłam "w świat". Włączyłam sobie jedną ze swoich ulubionych piosenek na słuchawki, (oczywiście) które włożyłam do uszu.



 Jutro muszę siedzieć z Lysem. Co mam z tym zrobić?! Nie mam ochoty go widzieć! Nie po tym co powiedział! Mam go dość! Jego i tych jego humorków! Pokonałam powrotną drogę i weszłam przez bramę i ogród. Następnie przekręciłam kluczę w drzwiach i weszłam do ciemnego pomieszczenia. Nie mam już na to wszystko siły! Zapaliłam światło i usiadłam na kanapie. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do... Kastiela.
- Halo? - usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
- Hej, tu Haru... - nie dał mi dokończyć
- A czym sobie zasłużyłem na ten telefon? Hmm?
- Mam... problem...
- ...I co ja mam do tego? - spytał po dłuższej chwili
- To tyczy twojego przyjaciela...
- Nataniela? Sorry, ale chyba pomyliłaś mnie z Melanią, bo ja i on to... - tym razem to ja nie dałam mu dokończyć.
- Nie on! Lysander! - krzyknęłam do słuchawki
- Dobra, dobra... spokojnie! To co tam z nim?
- Pamiętasz co się wydarzyło ostatnio? - poczułam wielką gulę w gardle na to wspomnienie. Chłopak mruknął potwierdzająco - i chciałam się ciebie spytać jak mam się zachowywać w stosunku do niego?
- A co ja?! "Wujek google", czy "ciotka dobra rada"?! - wkurzył się - dalej mnie nie przeprosił, więc nie mamy o czym gadać!
- Ale jak chcesz go unikać? Chyba siedzisz z nim na niektórych lekcjach?
- Ale ja jutro nie idę do szkoły!
- Aha. No to... pa...
- Nie! Czekaj! Sorry za moje zachowanie, ale mam dużo na głowie i... no po prostu dużo zamieszania jest...
- No, ok...Ale co mi byś polecił?
- Też nie idź! Prościutkie! Możemy razem "coś" porobić! - w wyobraźni już widziałam jak się uśmiecha i rusza brwiami.
- Kastiel...- powiedziałam zirytowana
- No, ok! Ok! Chciałem pomóc!
- Nie masz innego pomysłu?
- No... coś wspominałaś, że ten cały Paul jutro wyjeżdża... możesz go odwieźć na pociąg czy samolot...
- Na jedno wychodzi...
- To tylko moje zdanie! Rób co chcesz!
- No...dobra. Ale muszę wstać o 6, bo Paul ma samolot o 9:00, a powrót do domu zajmie mi około godzinę i ,,, wychodzi na to, że jeszcze bym zdążyła na pozostałe lekcję... - urwałam
- Dobra, to jutro wpadam o 10:30! Nie dam ci się nudzić! Nara! - wykrzyknął i rozłączył się.
- Kastiel... nie irytuj mnie! - syknęłam do pustej przestrzeni. Następnie przyszła ciocia i Jack, zjedliśmy kolację, a potem umyłam się, przebrałam w moją zieloną koszulkę nocną. Spięłam włosy w warkocza.

Podobny obraz

Dzięki temu rano będę mieć lekkie loczki. Nastawiłam budzik na 6 rano, a następnie oglądając film na telefonie zasnęłam. Oczywiście był on podłączony do ładowarki wpiętej do kontaktu. Potem zatraciłam się w fantastycznym śnie. Bardzo... fantastycznym.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Starałam się napisać ciut dłuższy rozdział przez mój brak nieobecności. Z góry przepraszam za błędy. Baji~

5 komentarzy:

  1. Ech, przez przygotowania do świąt długo mnie nie było, a tu taki prezent! <3 Czekam na rozwój sytuacji ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojoj, ciekawa jestem tego snu :D Czekam na jakąś większą akcję z chłopakami ;)
    K.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że teraz będziesz hurtem wstawiać rozdziały ;*

    OdpowiedzUsuń